środa, 30 marca 2016

Rozdział 2

...pański mąż cierpi na amnezję wsteczną...

~~~~

Louis obudził się chwilę po szóstej rano. Przetarł zmęczone oczy wierzchem dłoni. "Dziwne" - pomyślał. Wydawało mu się, że kiedy wróci Zayn on znów zacznie spać tak jak kiedyś. Ale problem polegał na tym, że nic nie było tak jak kiedyś. Mężczyzna przeciągnął się i wstał z kanapy. Chwilę bił się z myślami. Przygryzł wargę i skierował się na schody. Starając się być jak najciszej, delikatnie uchylił drzwi od sypialni. Śpiąca sylwetka Zayna bezwładnie leżała w łóżku. Szatyn podszedł bliżej, uśmiechając się. Dalej nie mógł uwierzyć, że miłość jego życia jest tu z nim. Uniósł dłoń i łagodnie, by nie go nie zbudzić, odgarnął kosmyki włosów mu z czoła, po czym złożył w tym samym miejscu pocałunek. Po tym postanowił wrócić na dół, do kuchni. Wyjął kilka jajek z lodówki. Miał w planach zrobić omlety. Wiedział, że jego małżonek od nich uwielbiał zaczynać swoje wolne dni. Przeklął pod nosem kiedy upuścił patelnię. Chwilę się przysłuchiwał czy nie obudził tym lubego, jednak dalej trwała cisza.
- Zayn zawsze miał taki mocny sen - mruknął do siebie.
Kiedy skończył ułożył porcję omletów dla Zayna na talerz. Zrobił jeszcze kawę. To wszystko ustawił na tacce. Spojrzał na zegarek - piętnaście po dziewiątej.
- Perfekcyjnie.
Louis w pośpiechu założył swoje zniszczone, czarne vansy. Zgarnął z szafki portfel i wyszedł z domu. Na końcu Carey Street, która znajdowała się za zakrętem, mieściła się mała kwiaciarnia. Tam za niecałego funta kupił piękną, białą różę i pobiegł do ukochanego. Kwiat położył z boku tacki. Zadowolony z efektów, powolnym krokiem zaniósł to wszystko na górę, do sypialni. Jedną ręką przytrzymywał naczynia, a drugą próbował obudzić męża. Zajęło mu to dosłownie sekundkę. Zayn mrugał wielokrotnie próbując przyzwyczaić się do jasnego światła.
- Dzień dobry - zagruchał Louis - Przygotowałem śniadanie. Usiądź to podam Ci tackę.
Mulat prędko spełnił polecenie. Zajadał się omletami, raz po raz uśmiechając się promiennie do kucharza. Po skończonym posiłku odłożył tackę na szafkę nocną.
- Smakowało Ci?
- Bardzo.
Mężczyzna spuścił wzrok, a szatyn momentalnie się zmartwił. Coś było nie tak?
- Louis mogę Cię o coś zapytać? - zaczął nieśmiało.
- Cóż, już to zrobiłeś - odparł Louis z uśmiechem - ale tak, możesz zapytać o coś jeszcze.
- Wcześniej, to ty też głównie gotowałeś?
Oczy bruneta zaświeciły się w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Czasami ja, czasami ty. Jakoś nigdy nie mieliśmy problemu z dzieleniem obowiązków.
- To dobrze.
Później weterynarz zostawił swojego ukochanego, by ten mógł się w spokoju ubrać. On sam w tym czasie zabrał naczynia do kuchni i wstawił je do zmywarki. Kiedy chciał schować tackę do szafki, spostrzegł, że biała róża gdzieś zniknęła. "Czy Zayn naprawdę ją sobie zostawił?". Na tę myśl serce młodszego mężczyzny wypełniała radość, a przed oczami stanęły mu łzy radości.
- Płaczesz?
Z tego wszystkiego nie zauważył lubego, który pojawił się w drzwiach.
- Nie, tylko coś mi wpadło do oka.

***
               
Równo o godzinie szesnastej w domu Tomlinson-Malik rozległ się dzwonek do drzwi. Louis już wcześniej zdążył poinformować Zayna o przybyciu gości. Do mieszkania weszła Jesy i od razu rzuciła się brunetowi na szyję. 
- Zayne! Bałam się, że już nigdy Cię nie zobaczę. 
Tomlinson przygryzł wargę. Delikatnie złapał kobietę za ramiona i odsunął ją. 
- Zayn - zaszczebiotał - mógłbyś poczekać na nas w salonie? Omówimy jedną, ważną sprawę i za chwilę będziemy. 
Mulat przytaknął i szybko spełnił polecenie. Nelson stała osłupiona. Nie potrafiła zrozumieć tej dziwnej atmosfery panującej w domu. 
- Louis czy wszystko w porządku?
Mężczyzna westchnął ciężko. Nie miał jeszcze okazji, by powiedzieć jej o, jak to pięknie ujął, defekcie męża. 
- Zayn jest chory.
- Ma gorączkę? Mogłeś coś powiedzieć zrobiłabym mu zupę i wpadła do apteki po jakieś lekarstwa. 
- Nie. On ma problemy z pamięcią. 
- Z pamięcią? Co chcesz przez to powiedzieć?
- Zayn...on - głos zaczął mu się łamać - cierpi na amnezję wsteczną. Nie pamięta nas. 
Szatynka zasłoniła usta ręką i zacisnęła mocno oczy, jednak nawet to nie powstrzymało jej przed niekontrolowanym płaczem. Louis zamknął ją w ciasnym uścisku. Doskonale ją rozumiał. Podał jej chusteczkę. Obydwoje ogarnęli się na tyle by nie wzbudzać podejrzeń i skierowali się do salonu. Nelson usiadła koło mulata i posłała mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów na jakie była się w stanie zdobyć w obecnej chwili. Louis nie był głupi. Wiedział, że Jesy ma ochotę porozmawiać z Zaynem będąc sam na sam. Znał ją wystarczająco długo, by móc jej zaufać ze swoim najcenniejszym skarbem jakim był mężczyzna. Poza tym dalej tlił się w nim ten drobniutki promyk nadziei, że mulat mimo wszystko kocha tylko jego. 
- To może ja pójdę zaparzyć herbatę co? - zaszczebiotał, wysilając się na słodki ton. 
Puścił oczko kobiecie, a ona szepnęła ciche "dziękuję". Szatyn wyjął z szafki trzy kubki, do każdego włożył saszetkę ze swoją ulubioną herbatą, która swoją drogą pochodziła z tego samego hrabstwa co on, i nastawił wodę w czajniku. Otworzył okno i zaciągnął się świeżym powietrzem, które wleciało do pomieszczenia. Wskoczył na kuchenny blat i wyjął ze starego słoiczka po ciasteczkach paczkę Marlboro. Wiedział, że powinien rzucić, ale nałóg był zbyt silny. Specjalnie schował je w takim miejscu. Wiedział, że gdyby były w zasięgu jego wzroku nie byłby w stanie tak dobrze się powstrzymywać. Anya twierdziła, że robił postępy. Miał nadzieję, że mówiła prawdę, bo sam nie widział żadnego kroku naprzód. Zapalniczkę też schował. Teraz nawet nie pamiętał gdzie, więc sięgnął po pudełeczko zapałek. Odpalił papierosa i zaciągnął się dymem. Płuca jego wypełnił trujący dym. "Co ty robisz Lou?! Przestań się truć!" - skarcił siebie w myślach. Czym prędzej zgasił papierosa i wyrzucił do śmieci. Zeskoczył z blatu. Usłyszał wtedy bardzo poruszoną wymianę zdań pomiędzy Jesy a Zaynem. Wiedział, że to nieładnie podsłuchiwać, ale pokusa była większa niż by się wydawało. Ostrożnie, chowając się za drzwiami lodówki nasłuchiwał. Odetchnął z ulgą kiedy zrozumiał, że kobieta opowiada mu o pracy w szkole podstawowej. 
- To nic takiego - mruknął do siebie. 
Podskoczył kiedy czajnik zaczął piszczeć sygnalizując, że woda się już ugotowała. Zalał herbatę. Wyjął duży biały talerz ozdabiany po bokach i nałożył na nie kilka babeczek czekoladowych - ulubione przysmaki Zayna. Wyciągnął tackę i nałożył to wszystko. Był już w przejściu kiedy usłyszał swoje imię. Przygryzł wargę i zaczął nasłuchiwać. 
- Louis naprawdę kocha Cię najmocniej na świecie Zayn. Pamiętam wasz ślub obydwoje byliście tacy szczęśliwi, uśmiechnięci. 
- To dziwne...
- Dlaczego? Co jest dziwnego w waszej miłości?
- Bo ja nie jestem gejem. 

Później wszystko działo się w zaskakująco szybkim tempie. Tacka upadła na kafelki, łamiąc się w pół, łącznie ze szklankami i pięknie zdobionym talerzem. Jesy zaalarmowana hałasem natychmiast pobiegła do kuchni. Kiedy zobaczyła Louisa płaczącego na klęczkach, próbującego posprzątać ten bałagan. Nie była pewna czy próbował pozbierać odłamki naczyń czy własnego serca, które runęło w dół razem ze wszystkim co trzymał w dłoniach.


____________________________________________________________________
Ten rozdział miał pojawić się wraz ze zwiastunem. Trochę się nie zmieściłam w czasie, ale tak czy siak rozdział 2 ma zachęcić do obejrzenia mojej dumy, którą robiłam do bodajże drugiej w nocy. Znów włączył mi się tryb przedszkolaka i z radością na ustach oczekuję aprobaty każdej małej rzeczy, którą wykonam.
Ostatnio coraz rzadziej dodaje te notatki pod koniec, bo stwierdziłam, że skoro nie mam naprawdę nic szczególnego do przekazania to są zbędne. Tak więc:
See ya soon!


2 komentarze:

  1. Widziała ten zwiastun i jest naprawdę super.. Szczególnie dobra muzyka *-*
    Bardzo mi się podoba to całe zaangażowanie Lou w naprawę związku ale smutne jest że nic nie pamięta ten Zayn :/
    Wgl piekny rozdział, bardzo dobrze czytało mi się te "angielskie" opisy naprawdę cudo *-*
    "nie była pewna czy próbował pozbierać odłamki naczyń czy własnego serca, które runęło w dół razem ze wszystkim co trzymał w dłoniach." To była zdecydowanie kwintesencja rozdziału <3 wspaniały cytat *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejku to jest takie szczere, hahah
    Muszę zacząć tak mówić w końcu :D
    "-Louis mogę Cię o coś zapytać? - zaczął nieśmiało.
    -Cóż, już to zrobiłeś - odparł Louis z uśmiechem - ale tak, możesz zapytać o coś jeszcze."
    O jejku to jest naprawdę pięknie ujęte <333
    Zazdroszczę pomysłowości *_* <3 :**
    Co do zwiastunu... Mnie też się podoba, więc twoja praca została doceniona <3
    Czekam na ciąg dalszy! <33
    -K.

    OdpowiedzUsuń