sobota, 2 kwietnia 2016

Rozdział 3

...czasami pacjenci przypominają sobie coś po tygodniu, miesiącu, a czasami nigdy...

~~~~

Louis siedział do późna, szukając odpowiedzi. Musiał istnieć jakiś sposób, by przywrócić Zaynowi pamięć. Powieki stawały się coraz cięższe, lecz on nie zamierzał przestać dopóki nie znajdzie sposobu. Po wizycie Jesy był w rozsypce. Jego jakiekolwiek nadzieje wydawały się wyparować. Przez pół dnia przeszukiwał internet, by znaleźć cokolwiek, jakiś punkt zaczepienia. Już miał się poddać, gdy znalazł coś co przykuło jego uwagę.

Temat: Amnezja wsteczna


Shara154 pisze...

Moja koleżanka, która pracuje w szpitalu, powiedziała mi, że warto jeździć z taką osobą do znanych jej miejsc. Podobno to pomaga przywrócić wspomnienia. 
12 listopada 2015r.


TorriLele pisze...

Warto też odgrywać taki typowy, rutynowy dzień. Ale to wszystko zależy od przypadku i stanu w jakim się dana osoba znajduje. 
16 styczeń 2016r.

Na twarzy mężczyzny pojawił się uśmiech. Zamknął laptopa i usatysfakcjonowany położył się spać.

***

Szatyn wstał w wyjątkowo radosnym humorze. O godzinie ósmej obudził mulata, a o dziewiątej wyjechali spod domu.
- Gdzie jedziemy? - spytał brunet.
- To niespodzianka, ale nie bój się spodoba Ci się.
Droga do Leeds nie trwała zbyt długo, bo zaledwie pół godziny. Tomlinson zatrzymał się przed budynkiem ich starej szkoły. Obydwoje wysiedli z auta.
- Pamiętasz to miejsce?
- To nasza szkoła.
Louis złapał za rękę mulata i weszli na posesję. Przeszli na tyły budynku, dokładnie stając przy ścianie.
- Dokładnie w tym miejscu - zaczął Louis - po raz pierwszy Cię pocałowałem. To było nasze specjalne miejsce, zawsze tutaj siedzieliśmy na przerwach.
Zayn z zaciekawieniem tego słuchał.
- Sok pomarańczowy - powiedział nagle.
- Słucham?
- Mam takie dziwne wspomnienie z tym miejscem i sokiem pomarańczowym.
- Kiedy zapytałem Cię czy będziesz moim chłopakiem wylałem na siebie sok pomarańczowy.
- Naprawdę?
Obydwoje wybuchnęli śmiechem, a Louis miał ochotę skakać z radości. Metody zaczynały działać.
- Chodź, mamy jeszcze wiele miejsc do zobaczenia.

***

Później pojechali na uniwersytet, gdzie spotkali kilka swoich dawnym wykładowców. Jeden z nich - profesor Richardson - obiecał nawet nauczać ponownie Zayna, by mógł podjąć pracę. Odwiedzili ruiny zamku Kirkstall Abbey gdzie brali ślub. Louis postarał się, żeby na ich trasie nie zabrakło żadnego ważnego miejsca. Na koniec zostawił sobie park Armley. Powoli się ściemniało, zaczynamy zapalać się lampy.
- Perfekcyjnie - mruknął do siebie szatyn, wyjmując z bagażnika kosz piknikowy i koc.
Rozłożył to na trawie przy stawie i gestem ręki zachęcił mulata by usiadł razem z nim. Zjedli kilka kanapek i zaczęli rozmawiać o dzisiejszym dniu. Zayn opowiadał, że kiedy zobaczył ruiny usłyszał weselne dzwony. Dyskutowali na temat propozycji od dawnego profesora bruneta. Później ucichli. Położyli się na kocu wpatrując się w gwiazdy. Kiedy Zayn zobaczył spadającą gwiazdę przypomniał sobie coś bardzo ważnego. Ominęli jedno, istotne miejsce.
- Louis zapomniałeś o czymś.
Szatyn zmarszczył brwi i wziął do ręki notes, w którym miał zapisany cały przebieg podróży. Byli w Tropical World, byli w miejscu gdzie stała ich ulubiona knajpka. O czym zapomniał?
- Zapomniałeś o domu moich rodziców Louis! Skoro już tu jesteśmy moglibyśmy odwiedzić.
Oczy mężczyzny zaszkliły się. Trudno mu było powstrzymywać łzy. Przygryzł trzęsącą się wargę, lecz nic nie pomagało.
- Louis co się z nimi stało? - spytał zaniepokojony Zayn.
- Kilka dni po naszym weselu twoja mama przegrała walkę z rakiem. Tak bardzo mi przykro Zayn.
Mulat, nie patrząc na nic, wtulił się w swojego męża. Dalej był dla niego obcy, lecz teraz tylko on mógł w stanie go jakoś pocieszyć. Louis głaskał go po włosach, w duchu się modląc by nie pytał o resztę rodziny.
- A co z tatą?
Cholera.
- Po śmierci twojej matki stał się bardzo religijny, wiesz? Postanowił wyjechać do Pakistanu.
Mulat przytaknął. Przełknął głośno ślinę i wziął głęboki oddech.
- A co z twoimi rodzicami?
Louis uśmiechnął się smutno.
- Kiedy dowiedzieli się o Tobie nie chcieli mnie już więcej mieć za syna. Nie widziałem ich od skończenia szkoły, nawet nie wiem czy dalej mieszkają w tym samym miejscu.
- Tak mi przykro.
I znów nastała cisza. Obydwoje siedzieli wtuleni w siebie.
- Jesteś jedynym co mam - szepnął nagle Zayn.
Podniósł głowę, wpatrując się w błękitne tęczówki partnera.
- Rozkochaj mnie w sobie, jeszcze raz dobrze?

- Oczywiście.



____________________________________________________________________
Tropical Wolrd jest to taki zamknięty rezerwat przyrody, nie jestem pewna jak dokładnie to określić, ale chodzi się po różnych eko systemach i dookoła ciebie są zwierzęta, które właśnie należą do danego klimatu. Latają motyle, ptaszki. Jedyne zwierzęta, które są zamknięte to wiadomo jakieś węże, krokodyle, surykatki etc. to tak jakby ktoś się zastanawiał. I to w sumie tyle ode mnie.
See ya soon!


2 komentarze:

  1. Te metody na przywrócenie pamięci mi się bardzo podobają.. super jest czytać o ich wspomnieniach, o tym co razem przeżyli dzięki temu jeszcze bardziej wczuwam się w całą tą smutną historię..
    No i znowu wpadamy do takiego momentu że koncówka rozwala system.. drugi twój blog a ostatnie zdanie jest równie emocjonujące jak w przypadku detektywa *-*
    "-Jesteś jedynym co mam - szepnął nagle Zayn.
    Podniósł głowę, wpatrując się w błękitne tęczówki partnera.
    -Rozkochaj mnie w sobie, jeszcze raz dobrze?
    -Oczywiście." To jest genialne <3
    Mimo tego że ten rozdział był taki radosny, wypełniony ciepłymi wspomnieniami a nawet wyznaniami to ja i tak czekam na jakąś grozę.. Zayn nie może tak szybko sobie tego przypomnieć
    Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe czy te metody coś pomogą... Mi i tak już podoba się samo to, że on się tak stara, żeby przywrócić mu wspomnienia <3 To jest takie piękne <33
    Fajnie, że Zaynowi jednak się coś powolutku przypomina! Cieszę się tego równie mocno jak Louis.
    Oboje sporo przeszli, jak widać i zasługują jednak na szczęście. Myślę, że wszystko się ułoży. Mam na to nadzieję. <33
    Czekam na ciąg dalszy!
    -K.

    OdpowiedzUsuń